Obejżałem „Kler”. I…

Obejżałem „Kler”. I szczerze mówiąc nie rozumiem po zobaczeniu tego filmu akcji katolickich i narodowych oszołomów zmierzających do jego cenzury, atakowaniu osób które go próbowąły oglądać, ani także ogólno prawicowej histerii na temat tego filmu. Wygląda to jak panika na fermie kurcząt – dużo sypie się pierza, dużo gdakania, a powód w zasadzie żaden – po prostu ośmielono poruszyć się jeden z tematów taboo w Polsce. Daleko nie szukając:

1. Sakiewicz o widzach kleru „tylko świnie siedzą w kinie
2. Katolickie stowarzyszenie dziennikarzy – zbojkotować, „Kler” jest obrzydliwy
3. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego – „Jak niemieckie filmy o żydach”
4. Fronda: kanał antypolskiej i antykatolickiej, lewicowej mowy nienawiści, Obrzydliwy jak i ich inne prostackie paszkwile publikowane już codziennie w trakcie premiery filmu.
5. Odebranie nagrody podczas festiwalu w gdańsku, gdy było wiadome że „Kler” ją zgarnie, cenzura wypowiedzi reżysera podczas gali w tvp i próby niektórych samorzadowców do zablokowania wyświetlania filmu w Polskich miastach, lub ataki na widzów, którym można by zaspamować w tym wątku bez końca.

Ale opowiedzmy sobie o tym filmie po kolei:

Po pierwsze z największych nieprawdziwych zarzutów wobec tego filmu jest to że w jakikolwiek sposób atakuje #katolicyzm jako wiarę, czy jest „bluźnierczy”. Nie ma w tym filmie ani jednej sceny rodem z #gimboateizm czy #gimbokatolicyzm, ani jednego ujęcia, który by od strony wiary, naruszył sferę „Sakrum” Tym bardziej nie tyle śmieje się, co dziwią mnie cyrki jakie dowalają niektórzy psychoprawicowi publicyści,politycy czy środowiska narodowo-katolickie straszące jak w przykładach powyżej. Tym bardziej że najbardziej oburzone okazuja się być środowiska, które.. filmu nie widziały, albo sugerują się jedynie jego trailerem który mocno odbiega od treści w nim przedstawionych. Ci ludzie kierują się oni fałszywym, pełnym hipokryzji „dobrem kościoła”, jako instytucji wokół którego zbudowana jest cała otoczka fabularna filmu. I zasadniczo, własnie ta sama hipokryzja, poczucie tej samej fałszywości, która kieruje tymi ludźmi jest głownym obiektem krytyki pokazanym w filmie Smarzowskiego.

Cały film można zamknąć w jednej – dobrze przedstawionej tezie „Kościół jest święty, ale budują go ludzie grzeszni” – i to jest zasadniczo cały wydźwięk filmu, który opowiada o ludzkich dramatach ludzi, zmuszonych w pewnym sensie do budowania „dobra kościoła”, nie raz wbrew ich własnej etyce, poczuciu tego czym powinno być „dobro” czy bazując na własnym doświadczeniu. Film o tym jak w zasadzie przez ludzką naturę – ludzie u „góry” organizacji kościelnej, oraz środowisk katolickich czy politycznych, dla fałszywie rozumianego „dobra kościoła” niszczą powoli dobro u swoich podwładnych, dusząc się w grzechach, który sami sobie wzajemnie stworzyli i z którym nie potrafią się uczciwie przyznać, a w konsekwencji przyczynić do rozliczenia i poprawy sytuacji.

Film to dojrzały, trudny dramat, świetnie zbudowana opowieść o 3 znajomych księdzach, każdy słuzacy największemu religijnemu korpo w kompletnie odmiennych warunkach. Z czego – tutaj jeszcze bez spoilera, tylko jednego można jednoznacznie zdemonizować za postępowanie jakim się wykazuje w filmie.

Żeby to uświadomić pokaże z filmu spoilery (bynajmniej nie streszczenie), dla nieoglądających polecam pominąć tą cześć tekstu:

pokaż spoiler 1. Pierwsza przedstawiona postać księdza, to duchowny z ubogiej parafii na zapuszczonym i zapomniamym przez świat wygwizdowie. Cierpi na alkocholizm wynikajacy przedewszystkim z poczucia ciągłej samotności. Nie posiada jak koledzy po fachu żadnej pomocy, luksusów, ledwo udaje mu się coś uzyskać od zubożałych wiernych, przez co tkwiąc w beznadziei zatraca się do momentu aż w jego życiu pojawia się młoda dziewczyna, w której się zakochuje. Dzięki tej miłości zachodzi u niego wewnętrza przemiana, która jednak stoi w konflikcie z „dobrem kościoła”…

pokaż spoiler 2. Druga postać to ksiądz z większej parafii w małym mieście, otoczony towarzystwem dzieci,o których dobro dba, stara się pomagać także w kompletnie patologicznych środowiskach. Pewnego dnia jeden z nich – ministrant mdleje na zakrystii, duchowny zabiera go do szpitala. W szpitalu po badaniu zostają zawiadomione organy ścigania gdyz okazuje się że chłopiec był wykorzystywany seksualnie. Ksiądz ten, pomimo że sam nie dokonał tego czynu staje się ofiarą nagonki, w wyniku której kuria decyduje się go przenieść do domu emerytowanych księży dla „dobra kościoła” naznaczając go jak sprawcę. Pobyt w tamtym miejscu oraz jego własne doświadczenia powodują, że postanawia sprzeciwić się kościelnej instytucji i otwarcie wbrew „dobru kościoła” docieć kto krzywdzi dzieci w otoczeniu jego parafii …

pokaż spoiler 3. Trzeci ksiądz to najprawdopodobniej kurialny ekonom, odpowiedzialny za procedury przetargowe, działający bezpośrednio u boku biskupa. Jego marzeniem jest rozwój kariery w duchowieństwie, w tym wyjazd do watykanu. Został on jednak skutecznie zablokowany przez jego przełozonego. Duchowny do osiągnięcia swojego marzenia wykorzystuje wszelkie mozliwe atuty, charyzmę, łapówki, bez skrupułów manipuluje lokalnymi władzami czy wykonawcami, ustawia przetargi, wykorzystuje łatwowierność pozostałych duchownych czy półświatka przestępczego, jednocześnie spełniając życzenia skorumpowanego biskupa szykującego się do głośnego otwarcia budowy nowej świątynii z udziałem prezydenta i ważnych polityków. Do osiągnięcia swoich celów, nie cofa się przed niczym, próbując zatuszować za wszelką cenę także swoją przeszłość…

Jest to trudny i nie czarno-biały dramat psychologiczny, niektórym się to pewnie nie spodoba że w 3 wątkach Smarzowski próbował „zapakować” wszystkie istniejące problemy instytucji kościoła, pomimo że zrobił to w mojej opinii bardzo zgrabnie. Mamy pełen przekrój od „lewackich” nagodnek atakujących tą instytucję, po „prawackie” dewoty gotowe zrobić wszystko dla fałszywie rozumianego dobra. Jest to jeden z tych filmów w którym po końcowej scenie wyszedłem z kina dosłownie milczacy. Tym bardziej że Smarzowski w genialny sposób potrafi manipulować emocjami widza, grając wyrazistymi kontrastami pokazywanych przez niego sytuacji. Reżyser moim zdaniem niesłusznie jest mieszany z błotem, za samo wetknięcie przysłowionego kija w gniazdo szerszeni i poruszenie tematu wydaje się „zakazanego”. Tematu w którym bardzo łatwo o ideologiczną pokusję przeciągnięcia widza stronniczo czy to w lewą, czy prawą stronę, a temat grzechów kościoła został w nim przedstawiony tak, że nie naruszy on w żaden sposób światopoglądów osób samodzielnie myślących.

Zasadniczo film ten dotyka on problemów ludzkiej natury, która w podobny sposób uwydatnia się w innych zawodach czy profesjach, aniżeli stanie duchownym. Jedynym mocno kontrowersyjnym punktem jest wątek pedofilii w tym filmie, jednak jest on pokazany tak subtelnie i co ważniejsze szeroko, że nie demonizuje on slapstickowo jednoznacznie duchownych jako najgorszych sprawców i złoczyńców. Poprzez pokazane historie, krytykuje on przede wszystkim – zasłonę milczenia i chcęć jej utrzymania przez kler, na potrzeby wspomnianemu na początku fasadowemu „dobru kościoła” które krzywdzi w bolesny sposób nie tyle same ofiary i ich świadectwo, co także samą instytucję i ludzi za nią stojących.

Polecam ten film. Jedna z lepszych Polskich produkcji jakie miałem okazje oglądać, choć produkcja nie pozbawiona typowych wad dla tytułów znad kraju Odry, Warty, Wisły i Bugu 🙂

#polska #przemyslenia #kler #film #neuropa #4konserwy #katolicyzm #ateizm #kosciol #oswiadczenie #wiara i może trochę #recenzja