Nightmare City (1980)
Poniedziałek. Z tej okazji przygotowałem dla was film, który może wam umilić dzisiejszą podróż do pracy/szkoły. Dla odmiany tym razem będzie o zombie, ale nie o takich normalnych, tylko trochę innych. Zapraszam!
Reporter Dean Miller właśnie oczekuje na przybycie naukowca, z którym zamierza przeprowadzić wywiad na temat plotki o prawdopodobnym skażeniu radioaktywnym gdzieś tam (nie jest to jakoś super ważne). W tym celu nasz dzielny bohater przybywa na lotnisko, by towarzyszyć profesorowi w podróży. Chwile mijają, aż w końcu na niebie ukazuje się samolot, nie odpowiada on jednak na wezwania z wieży, tylko ląduje na pasie startowym. Od razu zjawia się wojsko, oczywiście nasz reporter może być zaraz obok nich jako jedyny cywil, nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale ok xd. No i tak sobie czekają i czekają, aż tu nagle drzwi maszyny się otwierają a ze środka wybiegają zombie, znaczy nie takie prawdziwe, wyglądają trochę jakby im ktoś nasrał na mordę xd. Oczywiście zombie, jak to zombie zaczynają strzelać do wojskowych z karabinów maszynowych i dźgać ich nożami. Dean ucieka ratować swoją żonę, a zaraza zaczyna się rozprzestrzeniać.
Pewnie po przeczytani zastanawiacie się kto mógłby wyreżyserować takie cudo, otóż nie kto inny niż Umberto Lenzi. Włoch, którego nieliczna część z was może kojarzyć za sprawą słynnego „Cannibal Ferox”, o którym kiedyś też tutaj napisze, ale nie ubiegajmy historii, bo zanim powstali odcinający penisy kanibale było to „cudo”. Zombie u Lenziego to „inteligentne” bestie, potrafiące posługiwać się każdą bronią: od noży, po karabiny maszynowe. Tak swoją drogą to dalej nie wiem na jakiej zasadzie ta cała „zaraza” się rozszerza, bo ani tam nie ma żadnych bakterii, gryźć gryzą, ale tylko babki i tylko w cycki, co bardziej wygląda jakby lizały im suty, no nie wiem, najwidoczniej taka była wizja. Bohaterowie jak to bohaterowie, biegają po mieście bez celu, wchodzą w ciemne pomieszczenia bez żadnego światła, wysadzają stacje benzynową i samochód na pustkowiu, bo nie mogą sobie poradzić z kilkoma typkami z gównem na czole. Jednak to nie wszystko, bo gdy myśleliśmy, że widzieliśmy wszystko Lenzi serwuje nam największy trolling w historii kina, czyli końcówkę, która w moim przypadku sprawiła, że lekko się uśmiechnąłem.
Za warstwę audiowizualną odpowiadali panowie Stelvio Cipriani i Hans Burman, do których nie mogą się za bardzo przyczepić. Zdjęcia są znośne, a muzyczka momentami wpada w ucho i dodaje takiego przyjemnego klimatu. Gore jakieś tam jest, jak to przystało na włoski horror, więc można zobaczyć. Ogólnie podobało mi się, film nie nudzi, a co rusz rzuca kolejnymi kuriozalnymi scenami, które aż zachęcają by sprawdzić co jeszcze bardziej głupiego wymyślili scenarzyści.
Podsumowując: polecam. Bardzo przyjemne kino, z masą świetnej, kiczowatej i głupiej zabawy, w sam raz na ten smutny poniedziałkowy poranek. Także trzymajcie się, miłego dnia i zabierajcie się do oglądania, bo nie ma co tracić czas na czytanie. ;D
Moja ocena: 6/10
Link do filmweba: https://www.filmweb.pl/film/Incubo+sulla+citt%C3%A0+contaminata-1980-175886
Jeśli chcecie więcej, to zapraszam pod tag #nwjaktonazwac
#horror #film #filmweb #ogladajzwykopem #filmnawieczor #gruparatowaniapoziomu