Jacek Międlar postanowił napisać swoją recenzję filmu Kler. Każdy, kto choć trochę kojarzy to nazwisko, dobrze wie jakie są poglądy byłego księdza. Jestem jednak mocno zaskoczony, że Międlar stworzył ciekawy tekst. Wiele patologii ukazanych w Klerze zostaje potwierdzonych oraz Międlar podaje konkretne przykłady z własnego doświadczenia.
Takich przypadków znam kilkadziesiąt. Przytłoczony oskarżeniem kapłan, prędko siwieje, idzie na rok „szabatowy” (rok wolnego, zazwyczaj u mamy) lub do księży emerytów, jak filmowy Kukuła i nagle staje się pobożny i przestraszony zarazem. Taka postawa nic z „poczciwością” nie ma wspólnego. Doświadczenie mi podpowiada, że w sytuacji gdy wszystko „wraca do normy”, a parafianie przestają latać z siekierami polując na księdza pedofila, wraca stare życie, czyli… sobotnie/niedzielne (częściej w niedzielę, bo w Dzień Pański czekają liczne obowiązki) imprezy na plebanii. Dobra wódeczka z przystawkami przygotowanymi przez gospodynię na specjalną prośbę proboszcza i hulaj duszo piekła nie ma. Bywa i tak, że proboszczowie różnych parafii, organizują wypad na miasto i spotykają się na balandze w klubie nocnym, jak trzej proboszczowie podtarnowskich parafii, którzy w nocy z Wielkiego Czwartku („dzień kapłański”) na Wielki Piątek udali się do tarnowskiego klubu Flamingo, w którym na próżno szukać przyzwoicie ubranych kobiet. Impreza zakończyła się dość szybko. Jeden z podnieconych duchownych nie powstrzymał swoich żądz i tańczącą mu na kolanach panienkę miał ugryźć w sutek… i wybuchła awantura. Piszę o tym dlatego, aby uświadomić, że jeśli impreza u księży, to nie tylko w wiejskiej, zamkniętej na wszystkie spusty plebanii, jak to widzimy w filmie, ale także w centrach miast.
https://wprawo.pl/2018/10/05/j-miedlar-oszustwo-recenzuje-kler/
#kler #bekazkatoli #film